Rój wspomnień o Roju

od Adeli
1939 – świat rozpadł się; do Polski – do Warszawy weszli „kulturtragerzy” butni i bardziej jeszcze okrutni Niemcy naziści-hitlerowcy. Rozpoczęli niszczyć wszystko i wszystkich. „Panowie świata”.
1 wrzesień zastał Mariana Kistera wraz ze starszą córką Ireną (Rysią) w Paryżu, w Warszawie została Hanna z młodszą sześcioletnią Elżbietą (Dudusią). 
Szybko Hanka dowiedziała się, że cała rodzina jest przeznaczona, wraz z wieloma pisarzami, ludźmi sztuki, intelektualistami do aresztowania i represji. Nie miała ważnego paszportu by móc opuścić Polskę ale zawsze była przedsiębiorczą osóbką, talent ten kształciła przewodząc rodzeństwu (4 siostrom i bratu). Zaradności i pomysłów – często ryzykownych, nigdy jej nie brakowało. To ona głównie prowadziła RÓJ.
Rozpoczęła szukać sposobu na wyjazd do Niemiec i dalej na spotkanie mężem i córką. Dudusią. Wkrótce znalazła ryzykowne i „bezczelne” rozwiązanie. Czas uciekał i rozpoczęły się represje. Bydgoszcz stanowiła „memento”. Niemcy nie ukrywali swoich zamiarów wobec Polaków. Wydawnictwa niszczono zajmując lokale, wykorzystując je na niemieckie sklepy. Publicznie palono książki. Część książek Roju uratowali pracownicy, a szczególnie obrotna była Pola Królicka – sekretarka i wielka przyjaciółka rodziny – po wojnie moja wspaniała „ciocia”. Wieloletnia redaktorka w wydawnictwie „Czytelnik”.
Hanna w tajemnicy przygotowała plan ucieczki. Przygotowała minimalny bagaż dla siebie i Dudy – zapakowała tylko, to co niezbędne – nie zapomniała jednak wziąć katalogi wydawnicze Roju prezentujące dorobek wydawnictwa i przegląd wydanych książek z różnych dziedzin; warto zaznaczyć, że Rój wydał dzieła wszystkich laureatów Nobla - noblistów. W marcu 1940 roku późnym wieczorem udały się na dworzec Główny i wsiadły do wagonu z tabliczką Nür für Deutche. Hanka razem z Dudą weszły do pustego przedziału, i na drzwiach przylepiła kartkę z napisem „Achtung Typhus”. Niemcy byli znani z panicznego lęku przed tą chorobą, i do samego Berlina nie były niepokojone, wszystkie służby omijały przedział całkowicie go nie kontrolując…
Niebezpieczeństwo jednak czyhało nadal w Berlinie. Hanna znała świetnie język niemiecki, Nowy Sącz był w zaborze austro-węgierskim, a tam urzędowym językiem był niemiecki. Ale nadal nie miała odpowiednich dokumentów ani pieniędzy. Idąc ulicami stolicy Rzeszy znalazła wydawnictwo włoskie. Wahała się chwilę Włochy były sprzymierzeńcami Niemiec, ale w powstałej sytuacji podjęła ryzyko i weszła…
Zaczęła rozmawiać, przedstawiła się jako wydawca polski – pokazała w katalogu, że w Roju wydawani byli także pisarze włoscy i … poprosiła Marianem o pomoc by móc opuścić Berlin i by mogły spotkać się z Szczęśliwie nie był to faszysta tylko normalny człowiek, on też wiele ryzykował – ale pomógł dostać się do Kopenhagi. Po wielu przygodach dostały się do Paryża cała rodzina była w komplecie, ale Hitler „pędził” by zająć całą Europę – więc nadal uciekali; w Paryżu dołączyła do nich siostra Rena, która studiowała na Sorbonie.
Dotarli wreszcie do Lizbony skąd statkami dopływali do Ameryki. Warto wspomnieć, że akcji w ratowania rodaków z Europy szczególnie aktywni byli bracia Małcużyńscy Witold (wirtuoz gry na pianinie) i Karol (dziennikarz). Do Nowego Jorku dotarli w marcu 1941 roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz